Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

8
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

rych stały kamienne ławy, stoły i świętych posągi; osadzona olchami, na których bociany klekotały, sadzawka; sad bogaty w wyborne owoce, — bawiły oko i dozwalały cieszyć się zielenią, powietrzem i szczebiotaniem ptactwa, nie patrząc na obcych ludzi i nie będąc dla nich widowiskiem. Tu mógł zachwycony lub spłakany zakonnik upaść wśród przechadzki na natchnioną modlitwę, nie wstrzymując się myślą, że ludzie obcy, ludzie tego świata, wezmą uczucie jego prawdziwe, za obłudny rachunek. W owych czasach, gdy taka jeszcze mnogość protestantów kraj zalewała, zakonnik często nawet modlitwę ukrywać musiał przed światem; bo i ona mogła być powodem zgorszenia i grzechu.
W pośrodku ogrodu pagórek wyniosły, na którym przezroczystą zbudowano szopkę opartą na dębowych z kory nieodartych słupkach, dozwalał spojrzeć ztąd na cały otaczający krajobraz, który oko obejmowało, panując nad nim. Ztąd miasteczko, rzeczułka niebieska lub złocista wedle stanu nieba, zielone łąki i sioła szarzejące, i wzgórza, i ciemne lasy, i żółte pola, i ruch gościńca osłonionego obłoczkiem kurzawy, widać było jak na dłoni. Tu nieraz najstarszy z zakonników z siwą brodą, o kiju, przychodził pogrzać się na słońcu, gdy cały ogród murem i szpalerami zacieniony, już w chłodzie wieczoru lub jeszcze w rosie porannéj spoczywał. Tu patrząc na mogiłki czarnemi i białemi krzyżykami, płowemi świeżemi grobami zasiane, modlił się o śmierć nienagłą, przytomną, na którąby się, jak podróżny na ucztę idący, mógł przygotować za wczasu i ubrać duszę w najlepsze szaty.
Bliżéj klasztoru, zwrócone ku południowéj stronie, zakryte od północy, sławne kapucyńskie gwoździki pełne, i białe lilie hodowane rękami starców, zakwita-