Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

109
SFINKS.

Jan zachwycał się wspaniałym obrazem historyi chrześściaństwa. Jestże w istocie co wspanialszego i cudowniejszego?
Takie były dwa lata życia u pana Szyrki. Jaś wyrósł i dojrzewał za wcześnie, szybko, jak dzika a pełna siły latorośl. Przez te dwa lata dwa razy tylko miał listy od matki jéj ręką pisane, i przesłane za okazyą ze słabym zasiłkiem do Wilna. Kasztelanicowi Szyrko posłał owe kopie ze sztychów z nadpisem: Owoce wdzięczności. On zapłacił za nie podziękowaniem, zachętą i wyliczeniem w porze należnéj pensyjki na utrzymanie i lekcye.
Wszystkie pieniądze szły do rąk pana Szyrki, który je w owym tajemniczym domku na Trockiéj (wówczas zwanéj Senatorską jeszcze) ulicy przegrywał, nie troszcząc się o potrzeby chłopięcia wcale. Ubóztwo Janka było wielkie, ale dla niego znośne, bo lepszego bytu nie zaznał; widząc go zaś u drugich, umiał w poczciwém sercu nie zazdrościć. Chciwy tylko nauki, pożerał ją, żył nią. Wielkie postaci idealne historyi starożytnéj śniły mu się na jawie, marzyły we snach. Surowy kawałek chleba, czasem zwilżony zlewkami jadła owéj Maritorny z dołu, zgodzonéj o stół dla Maćka i dla ucznia, powietrze przedmieścia, przechadzka za miasto, wystarczały chłopcu, umiejącemu już wzgardzić dumnie najsroższą boleścią i nędzą. Uczucie to w dzisiejszych czasach coraz bajeczniejszém się staje. Wytarte odzienie stare, którego mistrz nie łatał nawet, choć na nowe grosz miał dany, wystarczało mu — duszę ubierał, a o resztę nie dbał.
Począł się trzeci rok nauki. Było to na wiosnę. Janek i Orzeszek siedzieli na galeryi razem i rozprawiali, jak dzieci co dziećmi już być przestają, o naj-