Strona:Wully pies owczarski.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spustoszenia, tak, że można go było posądzać, że te polowania mordercze odbywa tylko dla przyjemności. Pastuch Digby stracił jednej nocy dziesięć owiec, następnej Karol siedem; to znowu znikły jednej nocy wszystkie kaczki z sadzawki proboszcza; słowem, nie minął dzień, w którymby nie zginęła jaka owca, kura a nawet cielę.
Wszystkie te kradzieże i mordy przypisywano wyłącznie temu djabelskiemu lisowi. Nikt go wprawdzie nie widział, ale po dużych śladach łap jego na ziemi wyobrażano sobie, że musiał być znacznych rozmiarów. Dziwiono się tylko dlaczego Donner i Doria, najlepsze psy myśliwskie nie chciały iść za temi podejrzanemi śladami.
Chłopi z całej okolicy postanowili urządzić wielkie polowanie pod dowództwem Josa, czekali tylko pierwszego śniegu, aby śladami tego strasznego lisa idąc, wyszukać go i pomścić tyle krzywd poniesionych. Śnieg jednak nie pojawiał się, a czyny domniemanego rudowłosa stawały się coraz słynniejsze. Nigdy nie przyszedł on do tej samej zagrody chłopskiej raz po raz, nigdy nie jadł tam, gdzie popełnił mord i nigdzie nie zostawiał na drodze śladów, po którychby mógł się zdradzić.

Pewnego razu jednak udało mi się ujrzeć go. Było to w nocy, gdy powracałem do domu podczas strasznej burzy. Zmuszony rzęsistym deszczem, przystanąłem pod dachem owczarni, gdy,