Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domością, że trzy wielkie duńskie okręty wojenne ukazały się w zatoce. Wyglądało to rzeczywiście na zaatakowanie fortecy, a to, wobec lichego uzbrojenia i zaopatrzenia tejże, miało wielkie widoki powodzenia. Najsłabszym punktem była brama wschodowa, prowadząca do portu wewnętrznego. Most zwodzony się rozpadł, woda w otaczającym rowie wyschła, a z wałów ochronnych zostały tylko szczątki. Ponieważ szwagier mój po niejakim czasie otrzymał był z Berlina obstalowane worki kauczukowe, kazałem do Friedrichsortu sprowadzić jednę z owych wielkich beczek; miała służyć za minę pływającą do obrony bramy fortecznej.
W przeddzień zaalarmowania kazałem w wale wykopać głęboki rów i wstawić w niego beczkę napełnioną prochem. Ponieważ noc nas zaskoczyła przy tej robocie, rów pozostał otwarty, tylko postawiłem przy nim straż. Nazajutrz po zaalarmowaniu poleciłem bratu memu Fryderykowi (Fryderyk, a potem Wilhelm i Karol byli ze mną razem w Kilonii i we Friedrichsort) przygotowanie przewodników zapalających, ażeby w razie szturmu minę od zewnątrz módz zapalić.
Okręty rzeczywiście zbliżyły się już na odległość strzału. Moje trzy armaty były obsadzone, a piec do rozgrzewania kul nieustannie był czynny. Ale strzelać zakazałem, dopóki okręty nie przedostaną się przez bramę. Pozostałą załogę zgromadziłem na podwórzu fortecznem, ażeby ją w różnych punktach rozstawić, a co najważniejsza, dodać jej odwagi. Aż tu nagle przed bramą strzelił ogromny płomień wysoko w górę. Uczułem w jednej chwili ogromny nacisk, a potem rozdęcie klatki piersiowej; jednocześnie potrzaskały szyby we wszystkich oknach, a dachówki, wyrzucone w górę, z łoskotem spadały na ziemię.
Zrozumiałem odrazu, co było powodem tej katastrofy: nic innego, jak wybuch miny. I wnet