Strona:Wspomnienia z maleńkości.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Opowiada Józio.

Raz poszłem z moją mamą do jednej znajomej, a ta znajoma mieszkała na Okopowej. Mieszkanie miała na parterze, a okna wychodziły na takie duże pole. A moja mama poszła ze mną do tego domu, żeby postarać się o mieszkanie koło jakiego pola lub placu, żebyśmy nie latali po ulicy. No i moja mama zaczęła pytać: „czy nie wiesz, czy tu jest jakie mieszkanie?“ A ta pani powiedziała, że ona się wyprowadza na I piętro i że mama może wziąść te mieszkanie po tej pani. Moja mama się zgodziła. Za parę tygodni żeśmy się przeprowadzili, zaczęliśmy latać po tym placu i dowiedzieliśmy się, że ten plac nazywa się Nędza.
Mieliśmy wózki, taczki, łopatki, kopaliśmy, robiliśmy domki z piasku.
Raz mój brat starszy wykopał taki dół głęboki. Janek chciał, żeby on mu zakopał nogi po kolana. No i mój brat zakopywał. A jak zakopał, nie wiem, jakim sposobem przeciął ziemię, no i go w nogę, a szpadel był dosyć ostry i przeciął mu żyłę w nodze. No i zaraz, wzięliśmy go na ręce, zanieśli do domu i ledwieśmy mu krew zatamowali, tak leciała.
Raz wzięłem kawałeczek szkła i tak trzymałem w ręku. Potym wziąłem, cisnąłem i jak to szkło pusz-