Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/077

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    zrywa się do odlotu, woła w ekstatycznej zadumie:

    Nim blasków resztki zmrok pozasłania
    I noc się czarna rozgości,
    Bądź pozdrowiona na wysokości
    Chwało skonania!

    Artystyczna strona twórczości Felicyana z każdem nowem dziełem nabierała coraz więcej cech wytworności wyrażenia, w skutek unikania wszelkich frazesów spowszedniałych, w skutek mistrzowskiego władania językiem, nie wolnego jednak od pewnej dziwaczności w tworzeniu form i wyrazów, w skutek wykwintnego rymowania, w którem wszelako zauważyć można dość częste używanie przysłówków wcale nie malowniczych (niesłychanie, jak najprościej itp.) dlatego chyba jedynie, ażeby osiągnąć rym nie z jednakowych części mowy. Słowem na każdym kroku poezye Felicyana wykazują wirtuoza, pewnego dotknięcia swej ręki.
    W jednym ze swych Meandrów powiedział Felicyan bardzo trafnie:

    Gdy chcesz być godnym wejść w świątyni wrota,
    To nie miej przed oczyma
    Ni karła, ni olbrzyma;
    Gdyż zdrowych form prostota,
    To owa miara złota,
    Którą w swej dłoni geniusz piękna trzyma.