Przejdź do zawartości

Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

62

WOLTER

proboszczu; nie było jej wśród książek kapitana… nigdy nawet o niej nie słyszałem. — Ot, jakie to ladaco, ci Anglicy! wykrzyknęła panna de Kerkabon; więcej im warta jakaś sztuczka Szekspira, plumpudding i butelka rumu niż cały Pięcoksiąg! Toteż nie nawrócili nikogo w Ameryce... To ludzie przeklęci od Boga: tylko patrzeć jak odbierzemy im Jamajkę i Wirginię“.
Na razie, sprowadzono z Saint-Malo najzdatniejszego krawca, aby ubrać Prostaczka od stóp do głów. Towarzystwo rozstało się. Delegat powędrował ze swemi pytaniami gdzieindziej. Odchodząc, panna de Saint-Yves odwróciła się kilka razy aby popatrzeć na Prostaczka: on zaś skłonił się jej niżej, niż dotąd komukolwiek w życiu.
Przed roztaniem, delegat przedstawił pannie de Saint-Yves swego syna, drągala który świeżo opuścił kolegium; ale ledwie nań spojrzała, tak była zajęta dwornością Hurona.


III. Jak Huron, imieniem Prostaczek, nawrócił się.

X. przeor, czując się nieco w wieku, i rozumiejąc iż Bóg zesłał mu bratanka na pociechę jego starości, ułożył sobie w głowie, że mógłby mu przekazać swój urząd duchowny, gdyby mu się udało ochrzcić go i skłonić do włożenia sukienki Zakonu.
Prostaczek miał wyborną pamięć. Wrodzona krzepkość dolnobretońska, zahartowana klimatem Kanady, dała głowie jego taką tęgość, iż, kiedy w nią było