60
życie i zastąpiła matkę“. Wreszcie, po setce pytań i odpowiedzi, przeor i jego siostra wywnioskowali, iż Huron jest ich rodzonym bratankiem. Uściskali go, lejąc łzy; Prostaczek zaś śmiał się, nie mogąc sobie wyobrazić, aby Huron mógł być bratankiem przeora z Dolnej Bretanii.
Towarzystwo zjawiło się niebawem. P. de Saint-Yves, który był wielkim fizyognomistą, porównał oba portrety z twarzą Prostaczka, poczem wywiódł bardzo bystro, że ma oczy matki, czoło i nos nieboszczyka kapitana, policzki zaś mają coś z obojga.
Panna de Saint-Yves, która nigdy nie widziała ani ojca ani matki, upewniała że Prostaczek zupełnie jest do nich podobny. Wszyscy podziwiali Opatrzność, oraz związki wydarzeń tego świata. Słowem byli tak przekonani, tak przeświadczeni o pochodzeniu Prostaczka, iż on sam zgodził się być bratankiem przeora, oświadczając iż nie ma nic przeciw temu pokrewieństwu.
Zgromadzenie udało się podziękować Bogu do kościoła Najśw. Panny z Góry, podczas gdy Huron, z obojętną miną, zabawiał się w domu butelką.
Anglicy, którzy go przywieźli, gotowi rozwinąć żagiel, przyszli mu oznajmić że czas w drogę. „Widocznie, odparł, nie odnaleźliście tu stryjów i ciotek… Zostaję… Wracajcie do Plymoth: daję wam wszystkie swoje manatki; nie trzeba mi już na świecie niczego, skoro jestem bratankiem przeora“. Anglicy odpłynęli, bardzo niewiele troszcząc się o to, czy Prostaczek odnalazł krewnych w Dolnobretanii czy nie.