Przejdź do zawartości

Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

najoświeceńszego cesarza Maroka, Muleja Izmaela[1], który ucinał głowy co piątek po modlitwie.
Nie mówiłem ani słowa; podróże wyrobiły mnie; czułem że nie do mnie należy rozstrzygać między tymi dwoma dostojnymi monarchami. Młody Francuz, z którym mieszkałem, uchybił (sam to przyznaję) cesarzowi Indyj i cesarzowi Maroko. Odważył się rzec bardzo niebacznie, że istnieją w Europie wielce pobożni monarchowie, którzy rządzą bardzo dobrze państwem, a nawet chodzą do kościoła, nie mordując wszelako ojców i braci i nie ucinając głów poddanym. Tłómacz nasz przełożył na hinduskie bezbożne odezwanie młokosa. Pouczony dawniejszemi przygodami, kazałem szybko osiodłać wielbłądy: opuściliśmy z Francuzem miasto. Dowiedziałem się później, że, tej samej nocy, oficerowie wielkiego Aureng-Zeba przybyli aby nas ująć, ale znaleźli tylko tłómacza. Stracono go na placu publicznym; i wszyscy dworacy oświadczyli bez pochlebstwa, że śmierć jego była bardzo zasłużona.

Pozostało mi zwiedzić Afrykę, aby poznać wszystkie rozkosze naszego lądu. Ujrzałem ją w istocie. Okręt mój dostał się w ręce murzyńskich korsarzy. Nasz kapitan podniósł wielki lament, pytając czemu tak gwałcą prawo narodów. Murzyński kapitan odpowiedział: Wy macie nosy długie, a my płaskie; włosy macie gładkie, a my kędzierzawe; macie skórę popielatą, a my hebanową; tem samem, jest nam przeznaczone, wedle świętych praw natury, żyć w wiecznej nieprzyjaźni. Wy nas kupujecie na targu na

  1. Mulej-Ismael, cesarz Maroku od 1672 do 1727.