Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

234

miewał często sny; kiedy zaś zapomniał co mu się śniło, żądał aby nadworni magowie pamiętali o tem i aby mu powtarzali jego sny; inaczej kazał ich wszystkich wieszać, jak słusznie się należało. Otóż, mija siedm lat, jak miał bardzo piękny sen, którego zapomniał po przebudzeniu; młody Żyd, pełen doświadczenia, wyłożył mu ów sen, poczem uroczy ten monarcha zmienił się natychmiast w wołu[1]; jako że...
Księżniczka. Ach, to mój drogi Nabu...“ Nie dokończyła; padła zemdlona. Mambres, który słuchał z daleka, ujrzał jak pada i myślał że nie żyje.


IV. Jak chciano zabić wołu na ofiarę, a księżniczkę wyegzorcyzmować.

Mambres podbiegł do niej z płaczem. Wąż rozczulił się; nie umie płakać, ale zagwizdał żałośliwym tonem i krzyknął: „Umarła“. Oślica powtarza: „Umarła“, kruk wtóruje jej, wszystkie inne zwierzęta zdradzają oznaki boleści, z wyjątkiem ryby Jonaszowej, która była zawsze bezlitosna. Dama dworu, damy pałacowe nadbiegają, wydzierając sobie włosy. Biały byk, który pasł się opodal i który usłyszał ich krzyki, biegnie do gaiku, ciągnąc za sobą staruszkę i wydając ryki powtarzane przez echo. Napróżno

  1. Wszyscy starożytni używali bez różnicy miana wół i byk. (Przyp. Woltera).