Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

140


I. Niedola człowieka o czterdziestu talarach.

Rad jestem udzielić światu wiadomości, że mam kawałek ziemi, który przynosiłby mi na czysto czterdzieści talarów rocznie, gdyby nie podatek, którym jest obłożony.
Ukazały się liczne edykty[1] paru ludzi, którzy, mając wolny czas, rządzą Francją siedząc przy kominku. Punktem wyjścia tych edyktów było to, iż władza prawodawcza i wykonawcza jest, z prawa bożego, urodzoną współwłaścicielką mojej ziemi, i jej winien jestem conajmniej połowę tego co zjadam. Ogrom żołądka władzy prawodawczej i wykonawczej sprawił, że się przeżegnałem ze zgrozy. Coby było, gdyby ta władza, która przewodniczy zasadniczemu porządkowi społeczeństw, miała całą moją ziemię! Jedno jest jeszcze bardziej boskie niż drugie.

P. generalny kontrolor wie, że płaciłem wszystkiego jedynie dwanaście franków; że to było dla

    X. Gobelin, swego spowiednika; pani de Maintenon, powiadam, obliczyła, w jednym z listów, wydatki swego brata i jego żony w r. 1680. Płacili najem ładnego domku, mieli dziesięcioro służby, cztery konie i dwóch woźniców, codziennie dobry obiad. Pani de Maintenon oblicza to wszystko na dziesięć tysięcy franków rocznie, z czego rachuje trzy tysiące na grę, teatr, zachcianki i zbytki obojga państwa.
    Aby dziś prowadzić takie życie w Paryżu, trzebaby mieć około czterdziestu tysięcy: za czasu Henryka IV wystarczało sześć. Przykład ten świadczy, że starowina nie bredził tak zupełnie. (Przypisek Woltera.)

  1. Wolter snuje fikcyę, że ekonomiści objęli ster rządu i wydali edykty zgodne ze swemi poglądami