Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i na aktorów którzy sprawili mi tyle przyjemności? — To wieczny malkontent, odparł labuś, który zarabia na życie mówieniem źle o każdej sztuce i książce; nienawidzi wszystkiego co ma powodzenie, jak eunuchy nienawidzą ludzi posiadających siłę męzką; to jeden z owych płazów literackich żywiących się błotem i trucizną; zwykła wesz kałamarzowa. — Co nazywasz pan wszą kałamarzową? rzekł Kandyd. — To, odparł księżyk, ot, taki skryba dziennikarski, taki Fréron[1][2].
W ten sposób Kandyd, Marcin i labuś rozprawiali na schodach, przyglądając się publiczności opuszczającej teatr. „Mimo że wielce pragnę ujrzeć pannę Kunegundę, rzekł Kandyd, chciałbym wszelako zjeść wieczerzę w towarzystwie panny Clairon, była bowiem zachwycająca“.
Labuś nie był człowiekiem mogącym mieć przystęp do panny Clairon, która obracała się jedynie w dobrem towarzystwie. »Zajęta jest dziś wieczór, rzekł; ale miło mi będzie zaprowadzić cię do pewnej dystyngowanej damy: tam poznasz Paryż, jakgdybyś żył w nim od czterech lat“.

Kandyd, z natury ciekawy, pozwolił się zaprowadzić do owej damy, mieszkającej w dzielnicy św. Honoryusza. Towarzystwo siedziało właśnie przy faraonie; każdy z tuzina smętnych poniterów trzymał w ręce plik karteczek, żałosny rejestr niepowodzeń

  1. Współczesny autor i dziennikarz, głośny głównie nieprzyjaźnią Woltera.
  2. Fréron (1718—1776) redaktor Année littéraire, wielki nieprzyjaciel Woltera, któremu nieraz dał się we znaki swą gryzącą ironią. Wolter odpłacał mu to przy każdej sposobności, nie przebierając w środkach, jak widać z powyższego ustępu.