Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mywała, rozmaite wpływy są czynne, o których rozwodzić się niepotrzeba. Okazywali Mazury swą niechęć często i podczas powstania ostatniego, choć przeczyć nie mogą, że powstanie i na Mazurów tu i owdzie wpływ jakiś dobry wywarło. Smutna to prawda, że Mazur braciom Polakom nie sprzyja — ale czyśmy kiedykolwiek o jego życzliwość i o przełamanie jego względem nas przesądów się starali? Z drugiéj strony jednak przyznać trzeba, że Mazur i Niemcom nie bardzo jest przychylny, o czém sam często miewałem sposobność się przekonać, o czém nawet i Niemcy wiedzą, którzy charakter Mazura o nieszczerość i obłudę posądzają.
Tyle o Mazurach, o ich położeniu i stosunkach, o ich duchu i usposobieniu. Tutaj może, łaskawy czytelniku, mnie się zapytasz, o ile prace około połączenia Mazurów z bracią nadwiślańską podjęte liczyćby mogły na powodzenie? Na to ci, łaskawy czytelniku, odpowiem: Agitacja każda zewnątrz ziemi mazurskiéj swój początek mająca, natrafi na niedowierzanie i nieufność ludu mazurskiego, u którego Polacy zaufania i sympatji dotąd nie mieli, a precziwnkom naszym nietrudnoby było nakłonić Mazurów do tego zdania, jakoby nam nie chodziło o lud sam i jego narodowość, o jego dobrobyt i moralność, lecz o religję, o katolicyzm. W przeciwnym zaś razie, gdyby impuls do tego z łona ludu samego wyszedł, trudno nie będzie obudzić ducha narodowego w Mazurach, bo dziś jeszcze są materjały po temu. Ale brak tam przedewszystkiém czasopisma w rodzaju chełmińskiego „Przyjaciela Ludu“, które redagowane w duchu ewangielickim, mołoby wpływać