Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z Dobrowoli radziła, żeby jątrząc na księżyc, gdy tenże po nowiu pierwszy raz odsłoni swoje rogi, mówiła do niego: „Jest nä niebie księżyc, jest w jezierze kenień, jest na boru dąb; kiedy te trzy bräciä gdziekolwiek się znéjdo, tedy niech mie boli ząb.“
Przeciw złodziejom także używa się rozmaitych czarów i zaklęć. Czasem się zdarza, że okradziony przeklina złodzieja w sposób straszliwy na każdym rogu ulicy. Często słyszeć można życzenia, żeby złodziéj na łożu śmiertelném spokoju nie znalazł, żeby wysechł i skurczał.
Jak niedawno temu w Lipowie konie skradziono, okradziony jak tylko spostrzegł stratę, natychmiast w izbie stół jadalny nogami do góry przewrócił. W chwili, gdy to się stało, złodziéj z końmi z miejsca wyruszyć już nie mógł a ścigający go mieli czasu dosyć, aby go dogonić.
Również wyborny jest inny środek. Skoro ci konie skradli, wpuść natychmiast na sznurku podkowę jednego z skradzionych koni w głąb jeziora lub studni; wstrzymasz przez to złodzieja z końmi uciekającego, bo koń mu okulawieje lub żandarm zajdzie mu drogę.
Gdy zaś ubiory, bieliznę, płótno i t. p. ci skradli, to w straszny sposób zemścić się możesz na złodzieju, skoro łatę jakąś znajdziesz téj materji, z któréj koszulę, suknię i t. p. wykrojono. Łatę tę bowiem trzeba zanieść na cmentarz i tam zakopać. Od chwili, gdzie łata zakopana gnić pocznie, złodziej wysycha i po niedługim czasie umiera. Aleć to sprawa nie łatwa, nawet niebezpieczna. Idący na cmentarz w tym celu powi-