wspaniałe dioramy. Nimfy o świetnej karnacji spoglądają na nas wielkiemi oczami, czystszemi od wód i nieba; postacie antyczne, obleczone w szaty kapłańskie lub rycerskie czynią nam samemi spojrzeniami solenne zwierzenia. Wygięcia linji są językiem zdecydowanie jasnym, zapomocą którego czytamy wzruszenia i pragnienia dusz. Tymczasem pojawia się ów stan duszy, tajemniczy i przemijający, kiedy głębia życia, najeżonego rozlicznemi zagadnieniami, objawia się cała w widoku — choćby najzwyklejszym i najpospolitszym—jaki nasunął się przed oczy, i gdzie pierwszy lepszy przedmiot staje się mówiącym symbolem.
Oto Fourier i Swedenborg, jeden ze swemi analogjami, drugi ze swymi odpowiednikami[1], wcielili się w świat roślinny i zwierzęcy, jaki nasuwa się nam przed oczy — i zamiast przemawiać głosem, pouczają nas formą.
Jasność alegorji przybiera nieznane nam rozmiary; zauważmy mimochodem, że alegorja, ten rodzaj tak uduchowiony, chociaż spospolitowany przez niezręcznych malarzy, będący jednak w istocie jedną z najpierwotniejszych i najnaturalniejszych form poezji, odzyskuje należne jej panowanie w inteligencji rozjaśnionej upojeniem. — Ha-
- ↑ Porównaj mały poemat prozą „Zaproszenie do podróży”, oraz sonet „Odpowiedniki”.