Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

księciu, który we własnym rozumie i sercu nie znajdzie rady. Takim grają, jak piłką.
— Cóż się z nim stało?
— Skończył marnie, jak pies pod ławą.
Starzec wstał, rękami strząsnął i poprawił ogień na kominie. Potem zamyślił się i rzekł zwolna:
— Człowiek jest człowiekiem. Pasye nim rzucają... ale po nich Opamiętanie niech przyniesie owoce. Za każdy grzech płacić się powinno dobrodziejstwem. Z każdego występku naukę Wyciągnąć trzeba. W ważnych kolejach życia, dużo poświęcić z siebie. Takim był ten wielki, którego prochy oto tu przez ścianę tylko.
Jakby na potwierdzenie słów starca, uderzył dzwon na Anioł Pański tak silnie, że drobne szybki w oknie zadrżały.
Słońce już było zaszło.
Młodzian się wzdrygnął, jakby ze snu zbudzony, potem podał starcowi rękę.