Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
92

A lud wzbił głosy wierne w niebiosy:
Boże Perkunie! strzeż syna twego,
Strzeż Żmudzina Chrześcianina,
Bij w Moskala poganina
Jak w psa rudego!       20

Trąbka zagrała, zagrzmiały działa,
I krew w Dubissę[1] ciekła strumieniem,
Święta żmudzi, mierz-no dobrze!
W imię trójcy rwij po ziobrze
Srebrnym pierścieniem[2]!       25

I strasznie siekli, w Bogu zaciekli.
Ale w Pożajściu — Najsłodszy chryste! —
Z zorzą ranną zakipiało;
Straszno wyrzec, co się działo.
Zbrodnie wieczyste!       30

Głosem ponurym śpiewali chórem
Księża w kapturach on hymn żałobny;
Aż tu słychać wrzask dokoła,
I wpadł nagle do kościoła
Lud niepodobny[3].       35

Wilkiem zajadli Kirgizy wpadli,
I popłynęła krew strumieniami;
A maryja to widziała,
I w ołtarzu zapłakała
Krwawemi łzami.       40



  1. w. 22 Dubissa, dopływ Niemna przy miasteczku Średniki.
  2. w. 25 Srebrnym pierścieniem. Przesąd żołnierski i strzelecki, aby tego poświęcanym srebrnym pierścieniem strzelać, kogo się kula nie czepi. Na Żmudzi, w ostatniej wojnie, z pierwszemi strzałami posyłano takowe święcone pierścienie. (Obj. poety).
  3. w. 35 niepodobny do ludzi.