Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
168

Lecz się módlcie, moje Panie!
By kraj powstał jeszcze,
A tysiące wieszczów wstanie,
Ach! i co za wieszcze!       12

Pieśń to inna – szczęk pałaszy!
Jak na konia wsiędziem,
Krwią najeźdźców pisać będziem
Pieśń po ziemi naszéj.       16



WIECZÓR PRZY KOMINIE[1]
POLSKA GAWĘDA

Orać skibę swoją,
Walczyć ojców zbroja,
Dla Ojczyzny złożyć
Ostatnią koszulę,
Bogu się ukorzyć,
Gromić cudze króle,
A grozić swojemu:
To mi po dawnemu!
W to, Mosanie! w to nam graj!
To nasz polski obyczaj!

Przypowieści Pana Wełdysza

No, moi panowie! gdy mowa o wojnie,
Apropo[2] napadu i ja coś opowiem:
I jam-to za młodu nie siedział spokojnie;
Z innemi siłami, i z innem to zdrowiem,       4
Służyło się niegdyś Ojczyźnie wojskowo;
Bo w Polsce bój z Moskwą nie rzeczą to nową.


  1. WIECZÓR PRZY KOMINIE jest pierwszą zapowiedzią, pierwszym objawem polskiej gawędy poetycznej, w której Pol był mistrzem niezrównanym. Podsłuchał on u starców tonu i stylu dawnych gawędziarzy z końca XVIII wieku i przekazał potomnym zacięcie i zamaszystość rębajłów konfederackich. Pod względem rytmu i energji wyrazu, wiersz ten nie ma sobie równego w całej poezji naszej gawędziarskiej. Samo wejście in medias res odrazu porywa słuchacza.
  2. w. 2 Apropo (franc. à propos) = co się tyczy...