Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
162

Jak nas trzystu — chciej zapytać —
Wszyscy ranni do jednego;
Bo Polaka wolno schwytać
Tylko nawpół umarłego.       36

A kto wszystko za kraj stracił,
Kto Ojczyźnie służył szczérze,
Ten spokojny i w Sybirze,
Bo część długu już odpłacił!“       40



SKON NASZYCH WROGÓW

O, boże wszechmocny i wielki i święty
I w trójcy najświętszej jedyny!
Ach, kiedyż przestanie car w zemście zacięty
Wytępiać już nasze rodziny?       4

Przez dziesięć miesięcy trwał pobój zajadły,
Krew polska płynęła potokiem;
W dziesiątym miesiącu gdy wojska upadły,
Car panem znów w państwie szerokiem.       8

Bez krzyżów ojczyste mogiły u drogi,
I końmi ruskiemi zasute,
Car wali kościoły, buduje ostrogi[1]
I większe, i mocniej okute.       12

Szczęść boże! szczęść boże! wam wilki Sybiru!
Kto święte rozwala ołtarze,
Kto nawet i grobom zazdrości już miru[2],
Oj! tego nie piekłem bóg skarze!       16

Żal księży, pisk sierot, jęk starców, płacz matek,
Do boga on kiedyś doleci!
Krew nasza, krew mężów, i ojców, i dziatek,
I w grobach nienawiść roznieci.       20


  1. w. 11 ostrogi, obacz obj. poety do w. 15 Jeńców (str. 161).
  2. w. 15 miru = pokoju.