Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
144

„Tęgi chłopak! — a zabrali —
„Szkoda mi go, szkoda!       16

„Nuż Wizoski!“ — A Wizoski
Ruszył samotrzeci[1],
Szybko, jako piorun boski,
Biała czapka świeci.       20

sława bogu!“ — huknął, strzelił,
Skłół kilku na przedzie,
Jak mógł kordem ćmę obdzielił,
I rannego wiedzie.       24

I znów paśli na rozłogu,
W niebo bila wrzawa:
sława bogu! sława bogu!“
Białym czapkom sława!       28



POWRÓT KONIA

Wszystko się dziwnie plecie
Na tym tu biednym świecie;
A ktoby chciał wszystkiego rozumem dochodzić,
I zginie, i nie będzie umiał w to ugodzić.

Jan Kochanowski

Kurz się drogą bałwani,
Świat tumany ciemią:
Jadą, jadą ułani
Sandomierską ziemią.       4

Białe na nich wyłogi:
„Dyć to pułk nam znany!
„A gdziez Jonek z Ozogi?
„Gdzie nas brat kochany?       8

Wsyscy święci Janieli!
„Cały pułk juz minoł!

  1. w. 18 samotrzeci = sam z dwoma towarzyszami.