Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
82[388—416]
WILLIAM SHAKESPEARE

Jest, jak polewka, co jeszcze silniejszy
Głód w nas rozbudza; będę siał niezgodę
Pomiędzy wiernem, cnem obywatelstwem,
Aby ich zniszczyć i zabrać ich skarby.
MAKDUF:
Ta chciwość, panie, tkwi głębiej, zgubniejsze
Puszcza korzenie, aniżeli jare
Ziarno rozpusty: ona była mieczem,
Który zabijał naszych królów. Jednak
Nie trwóż się, panie! Szkocja zbiera dosyć
Bogatych plonów, ażeby wystarczyć
Twym wymaganiom. Wszystko to znieść można,
Jeżeli inne przeważają cnoty.
MALKOLM:
Ja nie mam żadnych. Wszystkie te przymioty,
Właściwe królom: sprawiedliwość, prawość,
Umiarkowanie, stałość i wytrwałość,
Dobroć, uprzejmość, litość i pobożność,
Cierpliwość, męstwo, odwaga — w tem wszystkiem
Upodobania ja nie mam żadnego;
Natomiast w różne opływam przywary,
Ujawniające się w sposób przeróżny.
Nie! Jeśli tylko doszedłbym do władzy,
W piekłobym wylał słodkie mleko zgody,
Zakłócił pokój powszechny i zmącił
Wszelaką jedność na ziemi.
MAKDUF:O Szkocjo!
Szkocjo!
MALKOLM: Czy taki godzien jest panować?
Powiedz! Ja jestem takim, jak mówiłem.
MAKDUF:
Godzien panować? Nie, i żyć nie godzien!
O nieszczęśliwy narodzie, żyjący
Pod krwawem berłem fałszywego władcy,