Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
[49—72]69
MAKBET — AKT IV

Śpiew:  Duchy czarne, białe,
I szare, i bure
Chodźcie mieszać, mieszać,
Zaludnić tę dziurę!

DRUGA CZAROWNICA:
Palec świerzbi, stąd wypada,
Że się jakieś licho skrada.
Kimkolwiek on,
W nasz puść go schron!

(wchodzi MAKBET)

MAKBET: Hejże, wy skryte, czarne wiedźmy nocne,
Co wy czynicie?
WSZYSTKIE: Bezimienne dzieło!
MAKBET: Ja was zaklinam na to, w co wierzycie,
Dajcie odpowiedź, skąd bądź ją czerpiecie!
Choć rozpętacie wichry, by je puścić
Przeciw kościołom; choćby fale wzdęte
Miały żeglugę rozbić i pochłonąć;
Choćby się zboże pokładło i wszystkie
Zwaliły drzewa; chociażby runęły
Zamki na głowy strażników, pałace
I piramidy pochyliły czoła
Do samych posad; choćby miał się rozpaść
Skarbiec wszelakich zarodów natury,
Ażby się samo znużyło zniszczenie —
Odpowiedzcie mi na to, o co pytam!
PIERWSZA CZAROWNICA: Gadaj!
DRUGA CZAROWNICA:Zapytuj!
TRZECIA CZAROWNICA:My ci odpowiemy.
PIERWSZA CZAROWNICA:
Oświadcz się wprzódy, skąd wolisz usłyszeć:
Czyli z ust naszych, czy też naszych władców?
MAKBET: Zwołajcieże ich — pragnę ich zobaczyć.