Strona:Wilhelm Feldman-My artyści.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

FELKA (wraca, zamyka za nim drzwi na klucz. Kilka chwil próbuje czem innem się zająć — nie może; wkłada nareszcie kapelusz, okrycie. — Pukanie). Kto tam?
GŁOS (za drzwiami): Czy jest pan redaktor?
FELKA (otwiera).
AMA (wchodzi, zażenowana, nieśmiała. Na Felkę spogląda z pewnym przestrachem, unikając zbliżenia).
FELKA: Nie, proszą pani.
AMA (rozgląda się ciekawie): Szkoda…
FELKA: Czy pani ma jakiś interes do redakcyi?
AMA: Tak… właśnie… do redakcyi. (Kłopotliwe milczenie). A kiedy… właściwie?
FELKA (z nagłem podejrzeniem): Czy pani do redakcyi, czy do pana redaktora?
AMA: Ja tak… więcej w sprawie osobistej.
FELKA: W osobistej, powiada pani, w osobi… (Pauza). Może pani zaczeka… Pro… (Podsuwa krzesło, coraz bardziej niespokojna).
AMA: Dziękuję (zmięszana kręci się, wstaje, siada).
FELKA (z decyzyą): Pani może… krewna…? może z rodziny?
AMA: Ja? Co też pani?!
FELKA: Kiedy bo…
AMA: Ppani w błędzie… Ja tylko…
FELKA: Pani zmieszana… Pani się wypiera… Ja mam jakieś przeczucie…