Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śliwy. Podajcie drogie wasze głowy ukochane, niech położę na nich ręce.
Cozetta i Marjusz nieprzytomni, dusząc się łzami, padli na kolana każde na jedną z rąk Jana Valjean.
Przechylił się na wznak, światło dwóch świec woskowych padało na jego twarz bladą, patrzącą w niebiosa. Nie żył.
Niebo było bez gwiazd i głęboko ciemne.