Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał zawrotu głowy. Co to za jeden ten człowiek — otchłań?
Stare symbole rodzaju ludzkiego są wiekuiste; w społeczeństwie ludzkiem jakie jest teraz, dopóki wyższa światłość go nie przemieni, zawsze bywają dwaj ludzie: jeden wyższy drugi niższy, jeden według ducha bożego, Abel, drugi według ducha złego, Kain. Co znaczy złoczyńca z religijną czcią, ubóstwiający dziewicę czuwający nad nią, troskliwy o jej wychowanie, strzegący, uzacniający, rozwijający cudne przymioty czystości — on nieczysty? Co znaczy ta kloaka, czcząca niewinność tak dalece, że nie zostawia żadnej skazy? Co znaczy Jan Valjean wychowujący Cozettę? Co znaczy ta postać ponura, ciemności pełna, myśląca o tem jedynie, by uchronić od wszelkiego cienia i skazy wschodzącą gwiazdę?
W tem była tajemnica Jana Valjean; w tem także była tajemnica Boga.
Wobec tej podwójnej tajemnicy Marjusz cofał się mimowolnie. Jedna w pewien sposób uspokajała go o drugą. Bóg ma swoje narzędzia. Każde jest dla niego dobre. Za użycie ich nie odpowiada przed człowiekiem. Alboż możemy wiedzieć, jak sobie Bóg poczyna? Jan Valjean pracował nad ukształceniem Cozetty. Jej dusza była nieco jego dziełem. Cóż dalej? robotnik jest okropny, ale dzieło przedziwne. Bóg czyni cuda w sposób, jaki uzna za najstosowniejszy. Utworzył przecudną Cozettę i użył do tego Jana Valjean. — Podobało mu się wybrać tego dziwnego współpracownika. Mamyż prawo żądać od niego rachunku? Alboż to poraz pierwszy gnój dopomaga wiośnie do wydania róży? Tak sobie odpowiadał Marjusz i twierdził w duchu, że odpowiedzi są dobre. We wszystkich wspomnianych przez nas kwestjach nie śmiał rozpytywać Jana Valjean, a jednak nie wyznał tego przed sobą, Ubóstwiał Cozettę, posiadał ją, Cozetta była przedziwnie czystą i niewinną. To mu wystarczało. Jakich