Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będę miał nawet żalu po twej śmierci; czy słyszysz, morderco!
W tej chwili Marjusz zwolna otworzył powieki i jego spojrzenie, zamglone jeszcze letargicznem zdumieniem, spoczęło na panu Gillenormand.
— Marjuszu! — zawołał starzec. Marjuszu! mój mały Marjuszu, moje dziecko, mój synu ukochany! Otwierasz oczy, patrzysz na mnie, żyjesz, dzięki ci, dzięki!
I upadł omdlały.