Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po prostu węglarze. Nie zatrudniaj się niemi zbytecznie, szanowny dobroczyńco, ale oto lepiej kup mój obraz. Miej litość nad moją, nędzą. Nie będę się bardzo drożył. Ile też go cenić będziesz?
Ależ — rzekł pan Biały, wpatrując się Jondrettowi w oczy, jak człowiek, który się zaczyna mieć na baczności; ależ to jest jakiś szyld z nad szynkowni, to warte ze trzy franki.
Jondrette odpowiedział ze słodyczą:
— Czy masz pan z sobą swój pugilares? Przestanę na trzech tysiącach franków.
Pan Biały wstał, oparł się o ścianę, i szybko przebiegł wzrokiem całą izbę.
Miał Jondrett’a po lewej stronie, od okna, a jego żonę i czterech przybyłych, po prawej stronie drzwi. Czterej ludzie nie ruszali się bynajmniej, i zdawali się go nawet nie widzieć; Jondrette zaś począł mówić dalej tonem płaczliwym, z okiem tak zamglonem i wyrazem tak żałosnym, iż pan Biały mógł myśleć, że człowiek, którego miał przed oczyma, po prostu tylko oszalał z nędzy.
— Jeżeli nie kupisz odemnie mojego obrazu, szanowny dobroczyńco — mówił Jondrette; niema już dla mnie ratunku, i nie pozostaje mi jak tylko rzucie się do rzeki. Mój Boże! kiedy sobie pomyślę, że chciałem kazać uczyć moje córki roboty pudełek ozdobnych, pudełek do podarunków na kolendy! Otóż potrzeba jest do tego; stołu z wgłębieniem w środku, żeby się czasem szkła nie zsuwały na ziemię; trzeba na to umyślnego piecyka; garnka z trzema przegrodami, na rozmaite stopnie gęstości jakie powinien mieć klej, stosownie do tego, czy go się używa do drzewa, czy do papieru, czy do materji; nożyka do krajania tektury, formy do nadawania jej kształtu, młotka do przybijania ozdób stalowych, pędzli, pędzelków, djabli tam nareszcie wiedzą czego jeszcze więcej; a wszystko to dla zarobienia czterech soldów dziennie! i trzeba na to czternaście godzin pracy! i każde pudełko musi