Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krzyknął im ulicznik. Inny znowu, zbyt małego w zrostu, by mógł widzieć w tłumie przejeżdżającego Debackera, uczepił się latarni i właził na nią. Żandarm, spostrzegłszy to, zmarszczył brwi. — Pozwól mi wleźć, panie żandarmie — powiada ulicznik, a chcąc rozczulić przedstawiciela władzy, dodaje — nie upadnę. Mało mnie to obchodzi, czy ty upadniesz — odpowiada żandarm.
Niezwykły wypadek ma wielkie znaczenie pomiędzy ulicznikami. Kto się zrani bardzo głęboko; „aż do kości“, dochodzi do szczytu poważania. Pięść nie jest ladajakim środkiem wzbudzania szacunku. Ulicznik bardzo chętnie wykrzykuje: Jestem silny co się zowie, nie lękaj się! Mańkut wzbudza zazdrość, zez — poważanie.