Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opuścili, chustkę wcale zwyczajną i bez haftów, ale białą, cienką i która mu się zdawała wyziewać niewysłowione wonie. Rzucił się na nią z uniesieniem. Chustka ta była naznaczona głoskami U. F. Marjusz nie wiedział żadnych bliższych szczegółów, tyczących się młodej dziewczyny, nie znał ani jej rodziny, ani nazwiska, ani zamieszkania; dwie te głoski były najpierwszą rzeczą pochodzącą od niej, która mu się dostała w ręce — ukochane głoski, na których począł natychmiast budować gmach domysłu. U było oczywiście początkową głoską imienia. „Urszula,“ pomyślał sobie. Co za rozkoszne imię. Ucałował chustkę, oddychał jej wonią, umieścił ją na sercu, na nagiej piersi, przez ciąg dnia, a nocą przy ustach żeby się nią ukołysać.
— Czuję tam całą jej duszę, mówił sobie.
Tymczasem chustka należała poprostu do starego jegomości, który ją przypadkiem upuścił z kieszeni.
W ciągu dni następnych, chodząc po ogrodzie, Marjusz całował tylko bez ustanku chustkę, i przyciskał ją do serca. Piękna dziewczyna nie rozumiała tego wszystkiego, i starała się pokazać mu to zaledwie dostrzeżonemi znakami.
— O! wdzięczna niewinności! mówił Marjusz.