Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz3.pdf/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

garskim. W chwilach niedostatku pierwsza rzecz co się nie sprzedaje, to Flora. Sprzedaż Flory okolic Cauteretz wstrzymała się. Upływały tygodnie; a kupujących nie było. Czasami p. Mabeuf wstrząsał się na odgłos dzwonka. — Panie — powiadała mu smutnie matka Plutarch — przyniesiono wodę. Krótko mówiąc, pewnego dnia p. Mabeuf porzucił ulicę Mezieres, złożył urząd skarbnika parafii, wyrzekł się św. Sulpicjusza, sprzedał część — nie książek lecz sztychów, które go mniej obchodziły — i zamieszkał w domku na bulwarze Montparnasse, gdzie zresztą pozostał tylko jeden kwartał, a to z dwóch powodów: naprzód parter i ogród kosztowały trzysta franków, a on nie mógł wydawać na czynsz więcej nad dwieście franków; powtóre, będąc w sąsiedztwie Fatou, słyszał strzały pistoletowe — była to rzecz nieznośna dla niego.
Zabrał z sobą Florę, tafle miedziorytowe, zielniki, teki i książki i zamieszkał niedaleko Salpetiére w pewnym rodzaju chałupki w wiosce Austerlitz: tam miał za pięćdziesiąt écus (150 franków) rocznie trzy pokoje i ogród oparkaniony ze studnią. Skorzystał ze zmiany mieszkania i sprzedał prawie wszystkie swoje meble. Tego dnia, kiedy wniósł się do nowego mieszkania, był bardzo wesoły i sam przybijał gwoździe do zawieszenia sztychów i zielników; przez resztę dnia kopał w ogrodzie, a wieczorem, widząc, że matka Plutarch miała minę smutną i była zamyślona, uderzył ją po ramieniu i z uśmiechem powiedział do niej: — Mamy indygo!
W chałupce Austerlitz, hałaśliwa nazwa której — jeśli mamy prawdę powiedzieć — była mu dosyć przykrą, przyjmował tylko dwóch gości, księgarza z pod bramy Saint-Jacques i Marjusza. Zresztą — jak to już zaznaczyliśmy — umysły zatopione w umiejętności albo w szaleństwie, albo też — co często się wydarza — w jednem i w drugiem naraz, są tylko bardzo mało przystępne dla spraw codziennego życia. Własny los jest