Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ba, prawda! pan nic nie wie! jam zupełnie już wyzdrowiała. Cozetta przyjeżdża jutro.
Lekarz się zdumiał. W istocie była zdrowszą. Oddech swobodny, puls mocniejszy i regularniejszy. Świeże życie nagle ożywiło tę biedną istotę wyczerpaną.
— Panie doktorze — rzekła — czy siostra powiedziała panu, że pan mer pojechał po moje złotko?
Lekarz zalecił spokojność, milczenie i unikanie wszelkich przykrych wzruszeń. Przepisał dekokt z czystej chininy i na przypadek gorączki w nocy, napój chłodzący. Odchodząc, rzekł do siostry: — Doprawdy, ma się lepiej. Jeżeli szczęśliwem zrządzeniem Opatrzności pan mer w istocie przywiezie dziecko jutro, kto wie, bywają przesilenia tak zdumiewające. Zdarzało się nieraz, że wielka radość nagle zatrzymywała choroby, a chociaż słabość pacjentki jest organiczną i bardzo rozwiniętą, któż odgadnie wszystkie tajemnice organizmu ludzkiego! Może ją jeszcze uratujemy.