Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czego we czwartek nie zostawia klucza u stróża? dlaczego obiera zawsze boczne ulice? dlaczego ta pani wysiada z fiakra, nie dojechawszy do domu? dlaczego posyła po papier listowy, kiedy go ma pełno w swem biórku? i t. d. i t. d. — Są istoty, które żeby rozwiązać te zagadki, najzupełniej dla nich obojętne, tracą więcej pieniędzy i czasu, niż potrzeba na dziesięć dobrych uczynków; i to bez żadnej korzyści, dla samej przyjemności: jedyną zapłatą jest zaspokojona ciekawość. Będą codziennie jak cień chodzić śladem tego jegomości, lub tej pani, po całych godzinach wartować na rogu ulicy, w alejach, w nocy, na deszczu i zimnie, przekupią posłańców, spoją doróżkarza i lokajów, ujmą sobie pokojówkę i stróża domu. Na co? Napróżno. Poprostu uwzięły się poznać, dowiedzieć, przeniknąć. Język je świerzbi, żeby wypaplać, co odkryją. I często te tajemnice poznane i rozgłoszone, te wyciągnione na jaw zagadki — pociągają za sobą katastrofy, pojedynki, bankructwa, ruinę rodzin, moralną śmierć wielu, ku wielkiej radości tych, co „wszystko odkryli“ bezinteresownie, wiedzeni tylko instynktem. Rzecz smutna.
Niektóre osoby są złe dlatego tylko, że czują potrzebę paplania. Ich rozmowy, gawędki salonowe, szepty w przedpokojach, są jak kominy, prędko zużywające drzewo; potrzebują dużo paliwa — tem paliwem jest bliźni.
Śledzono więc Fantinę.
Prócz tego niejedna zazdrościła jej pięknych blond włosów i białych zębów.
Spostrzeżono, że pracując z innymi w warsztacie, często odwracała głowę i łzy ocierała. Były to chwile, w których myślała o swem dziecku, a może i o mężczyźnie, którego kochała.
Ciężka to praca zrywanie węzłów, łączących ze smutną przeszłością.
Spostrzeżono, że pisywała najmniej dwa razy na miesiąc, zawsze pod jednym adresem i że frankowała