Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz1.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





V.
Spokojność.

Powiedziawszy dobranoc siostrze, monsinior Benvenuto wziął ze stołu jeden świecznik srebrny, drugi podał gościowi i rzekł:
— Zaprowadzę pana do jego pokoju.
Człowiek szedł za nim.
Jak sobie przypominacie z tego cośmy dawniej powiedzieli, rozkład mieszkania był taki, że chcąc wejść do kaplicy, przy której był alkierzyk, lub wyjść z niej, należało przechodzić przez pokój sypialny biskupa.
Gdy przechodzili przez ten pokój, pani Maglora schowała srebra w szafce, będącej nad łóżkiem. To była ostatnia jej czynność wieczorem, przed pójściem na spoczynek.
Biskup wprowadził gościa do alkierza. Na łóżku leżało białe prześcieradło i świeżo obszyta kołdra. Człowiek postawił świecznik na stoliku.
— No — rzekł biskup — dobrej nocy. Jutro rano, przed odejściem, wypijesz pan filiżankę ciepłego mleka prosto od krowy.
— Dziękuję księdzu dobrodziejowi — odpowiedział człowiek.
Zaledwie wymówił te słowa pełne spokoju, gdy nagle stała się w nim dziwna przemiana, któraby lo-