Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
37
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

gdyby to przy jego niepomiernej chudości było jeszcze możliwem. Z rozpaczy zapomniał o wszystkiem, nawet o swoich pracach naukowych i o dziele De Figuris regularibus et irregularibus, które za pierwsze pieniądze, jakie mu wpadną do ręki, zamierzał drukować (albowiem i on marzył o druku od chwili ujrzenia dzieła świętego Wiktora, wydrukowanego pismem Spóra).
Pewnego dnia, kiedy smutny przechodził około Tournelle kryminalnej, spostrzegł tłum ludu przed pałacem sprawiedliwości.
— Cóż to tam takiego? — zapytał młodego człowieka, który stamtąd wychodził.
— Nie wiem — odpowiedział młodzieniec. — Mówiono mi, że sądzą jakąś kobietę, która zabiła oficera. Jak się zdaje — i czary tam być muszą, bo ze strony biskupa oficyał wdał się w sprawę, a nadto mój brat, który jest sławnym prawnikiem. Właśnie chciałem się z nim w ważnym interesie rozmówić, lecz nie mogłem się docisnąć; to mi nie na rękę, bo bardzo potrzebuję pieniędzy.
— Niestety! — rzekł Grintoire — chętniebym panu pożyczył; dziurawe mam jednak kieszenie i to bynajmniej nie od talarów.
Nie śmiał powiedzieć młodemu człowiekowi, że znał jego brata alchemika, do którego nie zajrzał od owej sceny pod kościołem.
Jan poszedł w swoją drogę, a Grintoire udał się za tłumem, który się cisnął do wielkiej izby. Uważał, że nie ma lepszego lekarstwa na naprawienie złego humoru, jak iść na sądy kryminalne i napatrzyć się