Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.III.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
32
WIKTOR HUGO.

mi oknami, będę cię prowadził na widowiska i będę się starał o wszelkie przyjemności dla ciebie.
Dziewczyna, zatopiona w uroczych myślach, marzyła przy dźwięku jego głosu, nie słysząc wyrazów.
— O! będziesz bardzo szczęśliwą — mówił kapitan i jednocześnie odpinał pas cyganki.
— Co robisz? — krzyknęła z żywością; śmiałość ruchu tego zbudziła ją z marzeń.
— Nic, — odpowiedział Febus — mówiłem, że gdy będziesz ze mną, będziesz musiała porzucić ten strój dziwaczny.
— Gdy będę z tobą, mój drogi — powtórzyła czule dziewica. I znowu umilkła i zamyśliła się.
Kapitan, ośmielony powolnością, objął jej kibić, zaczął ją pieścić, a jednocześnie rozpinał stanik; alchemik ze swej kryjówki widział wychylające się nagie ramiona cyganki, jak księżyc z obłoków.
Ona nie zwracała na to uwagi, pogrążona w zadumie, nagle odwróciła się ku niemu:
— Febusie, — rzekła z wyrazem nieskończonej miłości — naucz mię twojej religii.
— Mojej religii! — zawołał kapitan, zanosząc się od śmiechu. — Ja cię mam uczyć mojej religii? Cóż przyjdzie ci z mojej religii?
— Żebyśmy się pobrać mogli — odpowiedziała.
Twarz kapitana przybrała wyraz zdziwienia, pogardy i namiętności rozpustnej.
— Tere, fere! A któż tu mówi o ożenieniu?
Dziewczyna zbladła i pochyliła głowę na piersi.
— Moja kochanko, — znowu rzekł czule Febus —