Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
18
WIKTOR HUGO.

Rzecz niezawodna, że i dusza niezupełna w niepełnem ciele: Quasimodo czuł zaledwie ślepo kołacącego się ducha. Wrażenia przedmiotów połamały się wprzódy, nim dobiegły do niego. Mózg jego był szczególnym ośrodkiem, a wyobrażenia wychodziły zeń pokrzywione.
Stąd tysiące złudzeń optycznych, stąd mylne sądy, stąd urojenia niedorzeczne i szalone.
Pierwszym skutkiem tego nieszczęsnego organizmu było fałszywe rozumienie otaczających go przedmiotów. Świat zewnętrzny wydawał mu się dalszym, niż innym ludziom.
Drugim skutkiem nieszczęścia była złośliwość. W rzeczy samej był złośliwym, ponieważ był dzikim; był dzikim, albowiem był brzydkim. Miał logikę w swojej narurze, jak my ją mamy.
Nadzwyczajnie rozwinięta siła była nową przyczyną złośliwości. Malus puer robustus, powiedział Hobbes.
Będziemy niesprawiedliwi, gdy powiemy, że złość była mu wrodzoną. Pierwszy stawiając krok pomiędzy ludźmi, uczuł się odepchniętym, wzgardzonym — głos ludzki był zawsze dla niego pośmiewiskiem, albo urąganiem. Rosnąc, tylko nienawiść widział około siebie. Przejął się nią i stał się złośliwym. Ujął za broń, która go raniła.
Odwrócił twarz od ludzi — i katedra wystarczała mu do życia. Była ona pełna marmurowych figur świętych, królów — ludzi, którzy nie wyśmiewali się i patrzyli nań, jak na wszystkich. Inne posągi, jako to, potworów i czartów, były doń podobne, więc się ich