Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.II.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
144
WIKTOR HUGO.

porządek dumań. Tak przynajmniej Jan mógł wnioskować z przerwanego ciągu głośno wypowiadanych myśli.
— Tak Manu mówi, i Zoroaster tak nauczał! Słońce powstaje z ognia, księżyc ze słońca; ogień jest duszą wszystkiego; jego atomy rozlewają się na świat cały. W punktach, gdzie jego promienie przecinają się na niebie, powstaje światło; w punktach przecięcia ich na ziemi, powstaje złoto. Światło i złoto, to jedno. Ogień ma stan skupienia. Różnica widzialnego i dotykalnego, płynnego i stałego, jest ta sama, co między parą i lodem. To nie urojenia, to prawa natury. Ale jak wyciągnąć z natury to prawo powszechne? — To światło, oblewające moją rękę, to złoto! idzie tylko o to, aby te rozproszone atomy skupić według pewnego prawa. Jak sobie postąpić w tym względzie? Jedni utrzymują, że potrzeba zakopać w ziemi promień słoneczny. Averroës, tak, Averroës zakopał go w meczecie Korduby; lecz nie można otworzyć piwnicy wcześniej, aż za ośm tysięcy lat.
— Do dyabła! — rzecze Jan do siebie — długo trzeba czekać na talar.
— Inni myśleli, — mówił zamyślony alchemik — że lepiej działać z promieniem Syryusa. Lecz trudno otrzymać ten promień czystym, z powodu innych gwiazd, łączących swoje promienie z jego światłem. Flamel utrzymuje, że lepiej działać za pomocą ognia ziemskiego. Flamel, jakież malownicze nazwisko! Flamma! Tak, ogień — i basta. Dyament jest w węglu, złoto zaś w ogniu. Ale jak je wydobyć? Magistri twier-