Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
45
KOŚCIÓŁ PANNY MARYI W PARYŻU.

równoległobok wielkiej sali w pałacu? W środku przytykająca do ściany zachodniej trybuna, albo wzniesienie, do której weszli uroczyście dygnitarze, wprzód objawieni przez odźwiernego. Na pierwszych ławkach wiele zasiadło figur przybranych w szkarłat i aksamit. Wokoło wzniesienia, które pozostaje ciche i milczące, wprost, z tyłu, niżej — tłum i szmer. Tysiące spojrzeń ludu na każdą twarz wzniesienia, tysiące szyderczych śmiechów na każde nazwisko. Zaiste widok bardzo ciekawy i godny uwagi widzów. Cóż to za rusztowanie tam dalej o czterech nogach na wierzchu i czterech pod spodem? cóż to za człowiek przy tem rusztowaniu w sukni czarnej i z bladą twarzą? Niestety! ten człowiek, to Piotr Grintoire! ta szopa, to prolog.
Wszystkośmy zapomnieli, a on tego najbardziej się lękał.
Od chwili kiedy kardynał wszedł, Grintoire rzucał się na wszystkie strony, aby go powitać prologiem. Naprzód przeszedł do aktorów, napominał ich aby głośniej mówili, udzielał instrukcyj i układał figury; następnie, widząc, że nikt nie słucha, zatrzymał ich, kazał gry zaprzestać i tupał nogą, dając znak milczenia; wkońcu udał się do panien Gisquetty i Lienardy, aby namawiały swoich sąsiadów do wywołania nanowo prologu. Wszystko napróżno. Nic nie potrafiło poruszyć ani kardynała, ani ambasady, ani trybuny, jedynego punktu, w który wszystkie skierowały się oczy. Mówiąc szczerze, a przykrem to dla nas, prolog zaczął nieco nudzić publiczność. Mimo to w trybunie, jak równie na stole marmurowym, ten