Strona:Wiktor Hugo - Kościół Panny Maryi w Paryżu T.I.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
120
WIKTOR HUGO.

podwyższały od ziemi; następnie niższego rzędu posągów, które zajmowały nisze przy drzwiach; nakoniec, dwudziestu ośmiu posągów najdawniejszych królów francuskich, począwszy od Childeberta aż do Filipa Augusta.
Schody czas zniszczył, wtrącając je w ziemię i wznosząc grunt; lecz za ten ujęty wdzięk rozlał na ową fasadę barwę wieków, która, piętnując pomniki starością, odziewa je szatą piękności.
Ale kto strącił podwójny rząd posągów? kto wypróżnił nisze? kto obciosał drzwi środkowe? kto ośmielił się wstawić bękarcie drzwi drewniane przy arabeskach Biscornetta? Ludzie — architekci, artyści naszych czasów!
A gdy wejdziemy we wnętrze budynku: kto wywrócił ten kolos świętego Krzysztofa, sławny pomiędzy posągami, jak wielka sala pałacu, jak wieża Strasburgska? i te tysiące posągów, które zapełniały świątynię, chór, kaplice — owe posągi klęczące, stojące, konne — ludzi, kobiet, dzieci — z marmuru, złota, srebra, miedzi, a nawet wosku.
Kto postawił na miejsce starego gotyckiego ołtarza, wspaniale napełnionego relikwiami, ten ciężki sarkofag marmurowy z anielskiemi główkami i chmurami, który zdaje się być próbką z Val-de Gràce, albo od inwalidów? Kto tak niedorzecznie wyciosał ten ciężki anachronizm z kamienia na posadzce Karlowingów — Hercandusa? Czy to nie Ludwik XV, wypełniający wolę Ludwika XIII?
Kto wstawił te zimne, białe szyby zamiast tych szkieł o jasnych kolorach, które czarowały oczy