Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzwonienia, suche i nagie, takie, jakich rytuał wymagał, nic nadto; z podwójnej melodji, jaką kościół z siebie wydobywa przez organy wewnątrz i przez dzwony zewnątrz, pozostały tylko organy. Sądziłbyś, że dzwonnica straciła swego kapelmistrza. Quasimodo wszakże jej nie porzucił; zaszłażby zmiana jaka w nim samym? I jaka mianowicie? Czyliżby hańba i rozpacz, jakie go dotknęły na rusztowaniu, trwały jeszcze w głębi jego serca? Czyliżby razy katowskiego bicza pozostawiły ślady w jego duszy? Czyliżby gorycz owego poniżenia w oczach tłumu stłumiła w nim jego namiętność do dzwonów? A może to Marja znalazła już współzawodniczkę w sercu dzwonnika Najświętszej Panny? Może czternaście jej sióstr młodszych zostało zapomnianych dla kogoś młodszego i piękniejszego.
W błogosławionym tym roku 1482, Zwiastowanie przypadło na wtorek 25 marca. Dnia tego powietrze było tak czyste i tak lekkie, że w sercu Quasimoda odezwała się jego dawna miłość dla dzwonów. Raźniej tedy nieco wstępował na północną wieżę, podczas gdy stróż kościelny otwierał na oścież podwoje katedry, składające się wtedy z grubych desek pokrytych skórą, obitych ćwiekami o złoconych główkach i ujętych w ramy rzeźbione „bardzo misternej roboty“.
Doszedłszy do najwyższej klatki dzwonnicy,