Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.II.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

by można było za cztery talary dać tragedję Sofoklesa! Byłem więc już bliskim śmierci głodowej. Na moje szczęście spostrzegłem się, że mam dość silne szczęki; rzekłem więc do nich: „Pokazujcie sztuki, uczcie się równowagi sił; karmcie same siebie. Ale te ipsam“[1] Zawiązałem przyjazne stosunki z bandą żebraków i włóczęgów, którzy nauczyli mnie rozmaitych herkulesowych sztuk, i oto obecnie daję co wieczór zębom chleb, zarobiony przez nie w dzień w pocie czoła. Mimo wszystko, concedo, zgadzam się, że robię najhaniebniejszy użytek ze swych władz umysłowych; człowiek bowiem nie dlatego się urodził, by przez całe życie bił w bęben i kąsał stołki. Ale, wielebny mistrzu, nie dosyć żyć, trzeba również zarobić na życie!
Archidjakon słuchał w milczeniu. Nagle zapadłe jego oczy przybrały wyraz tak przenikliwy, że Gringoire uczuł się jakby przeszytym tym wzrokiem do głębi duszy.
— Bardzo dobrze, mistrzu Piotrze; — zawołał, — ale jak się to stało, że znajdujesz się teraz w towarzystwie tej tancerki cygańskiej?
— Rzecz prosta! — odrzekł Gringoire; — ona jest moją żoną, a ja jej mężem.

Posępny wzrok księdza zapłonął.

  1. Po łacinie: Utrzymaj się sam.