Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
51

utkwiwszy bezczelny wzrok w kardynała: Cappa repleta mero!
Wszystkie te szczegóły, które ku zbudowaniu czytelnika przytaczamy, ginęły śród ogólnego rumoru, dochodząc do estrady jako nieartykułowana wrzawa. Zresztą kardynał nie przejmował się nią, zbyt był oswojony ze swobodą języków, której poświęcony był dzień 6 stycznia. Inna rzecz zajmowała go i napawała troską i niechęcią, mianowicie posłowie flamandzcy, którzy postępowali zanim i prawie równocześnie z nim ukazali się na estradzie.
Martwił się nie dlatego, żeby był głębokim politykiem, lub żeby go zajmowały możliwe następstwa małżeństwa jego kuzynki pani Małgorzaty de Bourgogne z kuzynem Karolem, delfinem Francji; jak długo potrwa jeszcze nieszczera przyjaźń księcia Austrji i króla Francji, w jaki sposób król angielski zareaguje na zniewagę wyrządzoną swej córce, przez zerwanie zaręczyn, tem się nie przejmował zupełnie i codziennie spijał obficie wino z winnnic królewskich w Cheillot, nie wątpiąc wcale, że kilka flaszek tego wina (nieco przyprawionego, co prawda, przez lekarza Coictier), ofiarowanych przyjaźnie Edwardowi IV przez Ludwika XI, uwolni pewnego poranku Ludwika XI od Edwarda. Wielce szanowna ambasada księcia pana