Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
42

— Nie, — mówiła Gisquetta, — ale to, co dotąd powiedzieli.
Gringoire podskoczył, jakby go kto uraził w ranę.
— Licho nadało tę głupią gęś! — szepnął przez zęby.
Od tej chwili Gisquetta była straconą w jego oczach.
Tymczasem aktorzy usłuchali wezwania, a publiczność widząc, że recytują w dalszym ciągu djalog, zabrała się do słuchania go; sztuka jednak straciła wiele z powodu tej przerwy. Gringoire musiał to ze smutkiem zauważyć. Spokój jednak powracał powoli, żacy uciszyli się, żebrak przeliczał zebrane monety, a sztukę grano w dalszym ciągu.
Djalog był w rzeczy samej bardzo piękny i zdaje się nam, że z niejakiemi zmianami mógłby być jeszcze dziś z pożytkiem odegranym. Wstęp, nieco przydługi i nieco bez treści, był jednak prosty i Gringoire w sanktuarjum swego ducha najwięcej w nim podziwiał jasność myśli. Jak domyśleć się łatwo, cztery figury alegoryczne zwiedziwszy trzy części świata i nie mogąc pozbyć się godnie swego złotego delfina, musiały być niezwykle sfatygowane. Śród pochwał cudownej ryby roiło się od delikatnych aluzyj do Małgorzaty flamandzkiej, młodej narzeczonej siedzącej