Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w roku 61 (jest temu osiemnaście lat) podczas koronacji królewskiej? Najrozmaitsze rzędy i czapraki, jedne z adamaszku i złotogłowia, podbite sobolami, drugie z aksamitu, podbite gronostajami, inne znów wyszywane złotem i srebrem z takiemiż dzwoneczkami! Ile to wszystko pieniędzy kosztowało! A ile pięknych paziów na koniach!
— To nic nie znaczy — odparła sucho Oudarda — a pewną jest rzeczą, że Flamandczycy mają bardzo śliczne konie i że wczoraj byli na pysznej wieczerzy u burmistrza w Ratuszu, gdzie im dawano rozmaite cukry, grzane wino, korzenie i inne przedziwne łakocie.
— Ale gdzie tam, sąsiadko! — zawołała Gerwaza — Flamandczycy nie byli wcale na wieczerzy u burmistrza, ale u kardynała w małym pałacu Burbońskim.
— Nie prawda, w Ratuszu!
— Mylisz się, w pałacyku Burbońskim!
— Na dowód że to było rzeczywiście w Ratuszu — odrzekła cierpko Oudarda — mogę jeszcze dodać, iż doktór Secourable miał do nich mowę po łacinie, z której bardzo byli zadowoleni. Słyszałam to od mego męża, który jest księgarzem przysięgłym.
— A ja na dowód, że to było w pałacyku Burbońskim — odparła z niemniejszą żywością Gerwaza — powiem nawet, co im ofiarował