Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

widok tej brzydoty; uczynił w swem sercu ślub wychowania tego dziecięcia, a to przez miłość dla brata swego i z myślą, żeby mały Johanek, choćby jego błędy były nie wiedzieć jak wielkie, miał za sobą na wszelki wypadek miłosierny uczynek, spełniony na swą intencję. Był to więc rodzaj zaliczki wpłaconej, w formie dobrego uczynku, na rachunek młodszego brata, był to akt miłosierdzia, zrobiony jakby na zapas, na wypadek, gdyby malcowi pewnego dnia miało ich braknąć jako monety, którą będzie musiał okupić wstęp do raju.
Ochrzcił swe przybrane dziecko i nazwał je „Quasimodo“; czy to dlatego, że chciał upamiętnić dzień, w którym go znalazł, czy to chcąc w ten sposób scharakteryzować to maleństwo ułomne i jakby niewykończone. I naprawdę, jednooki, garbaty i krzywonogi Quasimodo — był tylko „niby — czemś“ (quasimodo).