Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
245

serce. Ten mały braciszek bez ojca i matki, to dziecko, które mu niespodzianie niebo zesłało, zrobiły z niego człowieka nowego. Poznał, że są na świecie jeszcze rzeczy inne poza dociekaniami Sorbony i wierszami Homera; że człowiekowi potrzeba również uczuć tkliwych; że życie bez miłości jest kołowrotkiem suchym, wrzaskliwym i rozdzierającym; jednak wyobrażał sobie, był bowiem w wieku, w którym jedne złudzenia zastępuje się innemi, że jedynie węzły krwi i rodziny są potrzebne i że wystarczy kochać młodszego brata, by zapełnić treścią całe życie.
Oddał się więc miłości swego małego Jana z namiętnością umysłu głębokiego, gorącego i skupionego. To brudne, słabe stworzenie, piękne, jasnowłose, o różowych policzkach i kędzierzawych włosach, ten sierota bez innego oparcia, jak o innego sierotę, wzruszał go do głębi serca; i jako filozof zaczął rozmyślać na Johanem z jakąś bezgraniczną litością. Starał się i troszczył jak o rzecz bardzo kruchą i szczególnej opiece poleconą. Był dla brata czemś więcej niż bratem; stał się dla niego matką.
Johan był jeszcze u piersi, gdy stracił matkę; Klaudjusz oddał go mamce. Oprócz Tirechappe otrzymał on w spadku po ojcu lenno Le­‑Moulin: był to młyn obok zamku Winchestre (Bicétre). Była tam młynarka, karmiąca piękne niemowlę; mie-