Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
14

sadzka, na której Marcel zadusił w obecności deflina Roberta z Clermont i marszałka Szampanji? drzwi, z których ogłaszano bulle antypapy Benedykta? gdzie wielka sala ze swemi złoceniami, lazurem, ostrymi łukami, statuami, pilastrami, swem olbrzymiem sklepieniem, całem pokrytem rzeźbami? gdzie komnata złocona? gdzie lwy kamienne, strażniki wrót, z pochylonymi łbami, ogonem pod sobą, jak lwy u tronu króla Salomona, w pokornej postawie, tak właściwej dla symbolu siły w przybytku sprawiedliwości? gdzie piękne odrzwia i cudowne witraże? gdzie rzeźbione okucia, który raziły Biscornette’a i misterna robota stolarska Du Haucy’a?... Cóż zrobił czas, co zrobili ludzie z tymi cudami? Cóż nam dano że to wszystko, że tę całą historję Galji, za całą sztukę gotycką? ciężkie sklepienia de Brosse’a, niefortunnego architekta portalu w Saint­‑Gervais; otóż to dano nam za sztukę; a co się zaś tyczy historji — pozostały bajeczne wspomnienia o wielkiej kolumnie, jeszcze dziś będącej przedmiotem uczonych sporów.
Mniejsza jednak o to. — Powrócimy do wielkiej sali Pałacu Sprawiedliwości, do takiej, jaką była w r. 1482.
Sala ta tworzyła olbrzymi równoległobok, którego jeden koniec zajmował sławny stół marmurowy, tak długi, szeroki i wysoki, że powia-