Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
161

— Daruj, dobra dzieweczko, — mówił Gringoire, uśmiechając się, — ale dlaczego wzięliście mnie za męża?
— Miałam zostawić cię na szubienicy?
— Ach tak? — odpowiedział poeta, nieco rozczarowany w swych miłosnych nadziejach, Zatem, wychodząc za mnie, nie miałyście innej myśli, jak tylko uratować mnie od szubienicy?
— A jakąś inną myśl miałam mieć?
Gringoire zagryzł wargi.
— Trudna rada, nie mam takiego powodzenia w miłości, jak przypuszczałem. — rzekł. — Ale w takim razie poco potłukliśmy ten biedny dzbanek?
Tymczasem jednak Esmeralda trzymała jeszcze ciągle sztylet, a koza rogi w postawie gotowej do odparcia ataku.
— Panno Esmaraldo! — mówił poeta, — ułóżmy się. Nie jestem pisarzem sądowym z Châtelet i nie będę was z tego powodu szykanował, że nosicie przy sobie sztylet i to w obrębie Paryża, wbrew rozkazom i zakazom marszałka. Wiecie jednak zapewne, że przed tygodniem Noël Leserivain został skazany na zapłacenie grzywny dziesięciu soldów paryskich, za noszenie sztyletu? Przysięgam wam, na wszystkich świętych i na miejsce moje śród nich, że