Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




V
Dalszy ciąg przykrych następstw.

Gringoire, ogłuszony uderzeniem i upadkiem, leżał na bruku opodal figury Matki Boskiej. Powoli przychodził do siebie; początkowo ujęty jakby półsnem, wcale przyjemnym, widział przed sobą postacie cyganki i kozy, to znów potężną pięść Quasimodo. Stan ten jednak nie trwał zbyt długo. Dokuczliwe uczucie chłodu w tej części ciała, która stykała się z brukiem, obudziło go nagle i przywróciło mu świadomość rzeczywistości.
— Skądże ten chłód? — zapytał się nagle. I teraz dopiero zauważył, że leżał pośrodku kałuży.
— Djabeł nie człowiek z tego garbatego cyklopa, — mruczał przez zęby, usiłując się podnieść. Zanadto był jednak ogłuszony i potłuczony. Rad nierad musiał pozostać na miejscu. Miał jednak wolną rękę; nią więc zatkał sobie nos i poddał się swemu losowi.
— Błoto paryskie, — myślał (a przecież mógł to przewidzieć, że w rynsztoku jedynie