Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
100

— Dżali! — zawołała cyganka.
Teraz zobaczył Gringoire rozkoszną, małą, białą, żywą i wesołą kozę; rogi jej i nóżki były złocone, na szyi zaś miała złoty naszyjnik. Nie zauważył jej dotychczas, leżała bowiem spokojnie w rogu kobierca i przypatrywała się tańcowi swej pani.
— Dżali, — rzekła tancerka, — teraz kolej na ciebie.
Usiadła na kobiercu i wyciągnęła wdzięcznie ku kozie swój bębenek baskijski.
— Dżali, — mówiła dalej, — powiedz, który mamy teraz miesiąc?
Dżali podniosła przednią łapkę i uderzyła raz jeden w bębenek. Rzeczywiście był pierwszy miesiąc w roku. Tłum bił brawo.
— Dżali, — mówiła znowu cyganka podrzucając bębenek, — który dzień miesiąca mamy dziś? Dżali podniosła swoją małą złoconą nóżkę i uderzyła sześć razy w bębenek.
— Dżali, — ciągnęła cygankę, podrzucając znowu bębenek, — która godzina jest teraz? Dżali uderzyła siedem razy. W tej chwili na zegarze domu pod filarami wybiła siódma.
Tłum oniemiał z podziwu.
— Ależ to czarnoksięstwo! — odezwał się ktoś złowrogo w tłumie. Był to głos owego